Tadeusz Gebethner urodził się w Warszawie, 18 listopada 1897 roku.
Jego ojciec, Jan Robert Gebethner (1860-1910) wraz z Józefem Wolffem
prowadzili znaną już wtedy księgarnię i wydawnictwo Gebethner i Wolff
(założone przez ich ojców: Gustawa Gebethnera i Roberta Wolffa
24 listopada 1857 roku).
Tadeusz, podobnie zresztą jak jego bracia (Jan Stanisław i Wacław Robert)
oraz siostry (Józefa) otrzymał dobre wykształcenie. Od 1910 roku uczęszczał do szkoły Konopczyńskiego:
Sześcioklasowej Męskiej Szkoły Realnej (dziś – IV L.O. Im Adama Mickiewicza), w której zdał maturę w 1916 roku.
Zanim jednak to nastąpiło – wraz ze szkolnymi kolegami w ramach Warszawskiego Koła Sportowego
grał w piłkę w drużynie „Stella”. Oprócz niego w drużynie występowali m.in. jego starszy brat Jan,
Janusz Muck (później odpowiedzialny za sprowadzenie z Łodzi czarnych koszul do gry),
Stefan Litauer, Cecyl Trembicki, Leonard Skarżyński i inni.
Właśnie ci zawodnicy wymieniani są jako zawodnicy drużyn „pierwszej Polonii”,
która swój debiutancki mecz rozegrała dokładnie dzień po 14. urodzinach Tadeusza:
19. listopada 1911 roku. Na boisku wystąpili jego starsi koledzy, lecz bardzo możliwe,
że Tadek Gebethner spotkanie to obserwował.
Po krótkiej przerwie w działaniu klubu wywołanej działaniami wojennymi (1914 rok)
zawodnicy postanowili zalegalizować jego działalność. 8 października 1915 roku w
domu Gebethnerów przy ul. Zgoda 12 zebrali się zawodnicy zainteresowani oficjalnym
zarejestrowaniem klubu sportowego – pierwszego takiego w Warszawie.
Pierwszym prezesem wybrano niespełna osiemnastoletniego kapitana drużyny
piłkarskiej – Tadeusza Gebethnera.
Rok później Tadeusz był już studentem Wyższej Szkoły Handlowej (późniejszej SGH) na ul. Koszykowej.
Obowiązki studenckie łączył z karierą piłkarską: kierowana przez niego Polonia rozwijała się w najlepsze.
W październiku 1918 roku wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych. Został skierowany na kurs Wyszkolenia
Kawalerii w Mińsku Mazowieckim.
W 1920 roku służył w 5. Pułku Ułanów Zasławskich, wchodzącym
w skład 2 Armii. Przeszedł z nim cały szlak bojowy - walczył pod
Lwowem i na Wołyniu (od 3 stycznia do 25 października).
Jednak z chwilą zakończenia walk nie przestał
działać na rzecz Niepodległej Polski.
Kilka dni po demobilizacji kierowana przez
niego Polonia wyjechała na obszar
plebiscytowy na Górny Śląsk.
Tam rozegrano szereg spotkań propagujących polski sport.
Piłkarze Polonii tworzyli polskie gazety, Tadeusz Gebethner
został instruktorem w polskim klubie Czuwaj Łabędy.
Wcześniej, bo w styczniu tego samego roku założono w Bytomiu polski klub sportowy.... Polonia.
Tadeusz Gebethner wymieniany jest do dziś jako jego drugi, po założycielu Edmundzie Grabianowskim, prezes.
Jak długo związany był z tym klubem? Czy był to tytuł wyłącznie honorowy - odpowiedzi na te pytania trzeba szukać
w Księgach Pamiątkowych bytomskiej Polonii.
Kolejne lata to jego nieprzerwana gra i kapitanowanie
warszawskiej Polonii.
Świetny pomocnik wystąpił w 137 oficjalnych meczach
(a pamiętać trzeba, że większość jego kariery przypada
na czas I Wojny Światowej, gdy meczy prawie nie rozgrywano).
Największym sukcesem Polonii w tym okresie było wicemistrzostwo zdobyte w 1921 roku. Wydaje się jednak, że punktem
kulminacyjnym w karierze Tadeusza Gebethnera był wyjazd Polonii do Konstantynopola i mecze z tureckimi Galatasaray,
Fenerbahce i Altinordu w 1924 roku.
Zakończył karierę wcześnie, w wieku 28 lat. Jeszcze jako piłkarz, w 1921 roku, rozpoczął praktyki
księgarskie, które zakończył stażem w wydawnictwie Franza Wagnera w Lipsku.
Od 1925 roku całkowicie poświęcił się pracy i rodzinie. Jako członek zarządu rodzinnej firmy opiekował się filiami
w Warszawie, Krakowie, Wilnie, Łodzi, Poznaniu, Lublinie, Zakopanem i Paryżu. Od 1929 do 1934 roku działał
w Zarządzie Głównym Związku Księgarzy Polskich. Pracował w zawodzie do 1939 roku.
W 1939 roku Tadeusz Gebethner obchodził 42 urodziny.
Powszechna Mobilizacja go nie obejmowała, jednak jako
porucznik rezerwy dołączył do 102 Pułku Ułanów (Wołkowysk),
gdzie służył w sztabie jako oficer ordynansowy.
Jego pułk atakował Rosjan w okolicach Grodna, wspierając obrońców miasta.
22 września, zgodnie z rozkazem generała Przeździeckiego zgrupowanie
wycofało się i zostało internowane na Litwie w Rakiszkach.
Tadeusz Gebethner zbiegł z obozu i przedostał się do Wilna. Nie zapomniał jednak o towarzyszach broni - na wolności
organizował ucieczki jeńców. W ten sposób zarówno on, jak i kilku innych oficerów uniknęło późniejszej wywózki przez
Sowietów wgłąb ZSRS.
W Wilnie przebywał do 1941 roku pracując w tamtejszej filii swojego wydawnictwa. Jednocześnie brał czynny udział
w pracach konspiracyjnych Związku Walki Zbrojnej.
Po powrocie do Warszawy działał w strukturach Armii Krajowej pod
pseudonimem “Jerzy” , kierował Bazą Wileńską w Warszawie.
W księgarni Gebethnerów działała komórka AK kolportująca mapy.
Latem 1942 roku Niemcy zlikwidowali żydowskie osiedle w Skawinie
pod Krakowem. Jego mieszkańcy zostali przeniesieni do obozu zagłady w Bełżcu.
Dwie żydówki: Ludwika Abrahamer wraz ze swoją 12 letnią córką Aliną uciekły ze Skawiny, by po jakimś czasie dostać
się do Warszawy. Bezdomne, bez środków do życia szukały pomocy u znajomego pracującego przed wojną
w księgarni Gebethnera i Wolffa w Krakowie.
Zapytał jednak o pomoc swojego współpracownika - Tadeusza Gebethnera.
Ten na ich widok powiedział:
“ja nie wiem, czy to Paniom będzie odpowiadało,
bo został mi właściwie tylko pokój przechodni...”
Zawiózł je do swojego mieszkania przy ul. Śniadeckich 23.
Ludwika Abrahamer wspomina: “W każdym pokoju mieszkał ktoś z jego przyjaciół,
któremu dał schronienie. I jeszcze jedno powiedział, czego nie zapomnę:
– Czujcie się, Panie, jak u siebie w domu.
To był człowiek nieznany nam, obcy i odrazu dał nam tyle ciepła”
Kilka tygodni później do Warszawy przybył mąż Ludwiki - Solomon Abrahamer, któremu również udało się uciec ze Skawiny.
Tadeusz Gebethner udał się z nim do biura rejestracyjnego i pomógł w wyrobieniu Kennkarty na fałszywe nazwisko.
Gdy Solomon zachorował Tadeusz, wykorzystując swoje kontakty w Armii Krajowej ściągnął chirurga, który przy świetle
świec przeprowadził zabieg okulistyczny, ratując choremu wzrok.
W 1943 roku po anonimowym donosie rodzina Abrahamerów została zatrzymana przez Granatową Policję.
Tadeusz Gebethner wykupił ich za 20.000 zł łapówki (miesięczna pensja murarza w tym czasie to ok. 3000 zł).
Państwo Abrahamer przeżyli w mieszkaniu na ul. Śniadeckich 2 lata.
Wiosną 1944 roku, ponownie wykorzystując kontakty w AK Tadeusz Gebethner wysłał całą
rodzinę Abrahamerów na Węgry. Tam przeżyli wojnę.
W 1981 roku Tadeusz Gebethner został uhonorowany tytułem
Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.
1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie.
Tadeusz Gebethner “Gustaw” w składzie 3 batalionu pancernego “Golski” walczył w rejonie Politechniki Warszawskiej.
O godzinie “W” dowodził atakiem na Kraftfahrpark
od strony szpitala przy ulicy Oczki.
Jak wspomina plutonowy Eligiusz Bruliński:
“do tych ze szpitala Dzieciątka Jezus przy ulicy Oczki,
którzy mieli atakować Kraftfahrpark od strony Koszykowej,
nie doszedł ręczny karabin maszynowy, jedyna ciężka broń,
którą oni mieli, dwie kompanie.(...) Oni mieli pistolety,
granaty, nic więcej. Szli potem ulicą, dowódca został w
pierwszych minutach po godzinie czwartej postrzelony.
Oni się cofnęli do szpitala Dzieciątka Jezus. Nic nam się nie udało.”
Pomimo rany przez kolejne dni “Gustaw”
dowodził pododcinkiem “Południe”.
Do kapitulacji Powstania batalion utrzymał pozycje bronione
w rejonie ulic Noakowskiego, Koszykowej, Marszałkowskiej i Polnej.
Podczas zaciętych walk Tadeusz Gebethner został wielokrotnie ranny.
Lekarze zmuszeni byli amputować mu rękę, a następnie strzaskaną nogę.
Po kapitulacji, 5 października 1944 roku Tadeusz Gebethner został przetransportowany
do Stalagu XI-A 341 w Altengrabow, 35 kilometry na wschód od Magdeburga.
14 października 1944 roku zmarł w Lazarecie Gross-Lübars na skutek odniesionych ran.
Pochowany został na cmentarzu przyobozowym w grobie nr. 302.
Pośmiertnie awansowano go do stopnia Rotmistrza.
Po wojnie Altengrabow stało się Sowieckim Kompleksem Koszarowym.
Rosjanie zamknęli teren, zrównali z ziemią cmentarze, nie oszczędzając nawet cmentarza rosyjskiego.
Do dziś teren dawnego obozu pozostaje niedostępny - stanowi poligon Bundeswehry i NATO.
Na zaginionym cmentarzu przyobozowym oprócz Tadeusza Gebethnera spoczywa 48 Powstańców Warszawskich.
W Warszawie upamiętniono go na Murze Pamięci Muzeum Powstania Warszawskiego: kolumna 190, pozycja 13.